top of page
Zdjęcie autoraAdrian Nowak

ODBICIE - Recenzja. "Artysta to też człowiek albo Cierpienia młodego harfisty"

Zapraszam do recenzji koncertu performatywnego "ODBICIE" autorstwa Lesława Czaplińskiego.


Obowiązuje konwencja, że artysta, zwłaszcza wykonawca, wypowiada się poprzez uprawianą sztukę.Koncert performatywny Odbicie w Narodowym Teatrze Starym w Krakowie 29 maja rozpoczyna się jak zwykły recital. Solista Adrian Nowak wychodzi przed publiczność, kłania się, zasiada przy instrumencie, w tym przypadku harfie, i rozpoczyna grę. Rozlega się pierwszy utwór – Introdukcja i rapsodia Artura Gelbruna.


Po brawach i ukłonie artysta zwraca się do jednej z osób na widowni. Okazuje się nią Alicja Wojnowska ze Starego Teatru. Wywiązuje się dialog muzyka i aktorki o ich statusach zawodowych jako odtwórców, skoro pierwszy wykonuje cudze nuty, a druga mówi cudzymi słowami. W utworze Johna Cage’a 4’33’’, zatytułowanym także Tacet, pianista (lub muzycy, bo istnieje wersja orkiestrowa) powstrzymują się od gry, ujawniając w ten sposób wszystkie odgłosy, które koncertowa konwencja usuwa poza świadomość słuchaczy, czyniąc je niesłyszalnymi, a więc kaszel czy skrzypienie foteli. Z kolei reżyserka Magdalena Urbańska w tym teatralizowanym koncercie ujawnia samopoczucie artysty stojące za wykonaniem, prywatne, niekiedy dramatyczne przeżycia, dla publiczności pozostające zazwyczaj całkowicie nieobecnymi.


Adrian Nowak w pełni „buntuje” się w trakcie rozpoczętej kolejnej kompozycji – Katedry Romana Haubenstocka-Ramatiego – i przerywa jej przebieg, by dalej, na tle jej mechanicznego zapisu; toczyć spór, czy ma tłumić swoje prywatne emocje i jako człowiek ukrywać się za granymi dźwiękami? W tym miejscu nasuwa się skojarzenie ze słowami arii Cania z Pajaców Ruggero Leoncavalla: Śmiej się, pajacu/Ukrywać chciej palące łzy! /Lęki, skargi/I swym grymasem/Pokrywaj serca ból. W Paradoksie o aktorze Denis Diderot wywodził, że artysta sceniczny powinien wypracować technikę, która pozwoli mu grać na tym samym poziomie, niezależnie od okoliczności, na przykład nawet wtedy, gdy umrze mu ktoś najbliższy lub nastąpi rozstanie z ukochaną osobą.


Pojawia się zatem pytanie o cenę jaką płacić musi profesjonalny twórca za wykonywanie swego zawodu, żądającego od niego tłumienia przeżyć. W kolejnej sekwencji przywołany zostaje niegdysiejszy teatr instrumentalny polegający na ogrywaniu kontaktu z instrumentem i artykulacją dźwięków, bez odwoływania się do utworów jego reprezentantów, chociażby Maurizia Kagela czy Boguława Schaeffera. Pod koniec aktorka wciela się w matkę muzyka, poruszając w nim żywą strunę uczuć. Mimo skrajnego rozedrgania emocjonalnego na pograniczu szlochu, zawodowy artysta opanowuje je i powstrzymując łzy kończy przerwany recital z pozoru beztroskim pastiszem – Walcem w F-dur współczesnej kompozytorki Joanny Stępalskiej-Spix. Przypomina mi to nieco zakończenie Próby orkiestry Federico Felliniego, której członkowie wchodzą w spór z wszechwładnym dyrygentem, by w obliczu katastrofy budowlanej i jej ofiar odzyskać jedność w muzyce, ostatniej jaką skomponował Nino Rota. Występowi towarzyszą zaprojektowane przez Klaudynę Schubert zmiany oświetlenia: od tradycyjnego jego wygaszenia i skupienia na soliście po skąpanie go w krwistej purpurze, odzwierciedlającej jego stany emocjonalne. Szkoda może, iż nie wyświetlono oryginalnej partytury graficznej kompozycji Haubenstocka-Ramatiego, który zasłynął z tego rodzaju notacji muzycznej. W Adrianie Nowaku kryją się zadatki na rasowego aktora, potrafiącego zarówno wzruszać się samemu, jak i dostarczać tego rodzaju afektów publiczności. Żałować należy, że – jak na razie – jest to przedsięwzięcie jednorazowe. Z uwagi jednak, że jest przede wszystkim muzykiem, warto wspomnieć o pełnej inwencji interpretacji przezeń sonorystycznej kompozycji Edwarda Bogusławskiego Preludio e cadenza z efektami szmerowymi i glissandem w pierwszym ogniwie oraz bardziej konsonansowymi brzmieniami w drugim. A na koniec refleksja: czy jednak, gdyby artysta w każdej sytuacji ujawniał swoje uczucia poza ich wyrazem za pośrednictwem muzyki, to nie byłby to przejaw psychicznego ekshibicjonizmu? Z takimi pytaniami pozostawiają nas twórcy tego performensu, a ja czytelników.



1 wyświetlenie0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comentários


bottom of page